
Weekend z Bożym Ciałem u Polaków rodzi praktycznie ten sam entuzjazm co nadchodząca Majówka 🙂 z tą różnicą, że to czas związany z religią katolicką.
No ok, ale tu mamy jeden dzień, a skąd wziął się weekend – długi na nawet 4-5 dni ?
A zostawimy tę część w domysłach, bo każdy Polak wie, to płynie w Naszej krwi 🙂
Ważne jest to, że takie weekendy nas jednoczą, rozbijamy obozy na ogródkach przydomowych, odpalamy znicze grillowe, ruszamy na szlaki, zwiedzać, podróżować, nad jeziora itd.
My od siebie damy jedną z wielu możliwości jak można spędzić ten czas, a jak my to zrobiliśmy.
#13 Kowadło, Góry Złote oraz #18 Rudawiec, Góry Bialskie 11.06.2020
Jak zawsze w naszych postach zaczniemy od lokalizacji początku wędrówki, którą podajemy poniżej. Generalnie, jak zauważyliśmy przed i po starcie jest to najbardziej optymalne miejsce. Minus to to, że aby dojść do głównego szlaku trzeba ~1km przespacerować, a plus był taki, że niezależnie o której porze widzieliśmy parking to było miejsce na do zaparkowania auta.
Od miejsca parkingowego złapaliśmy niebieski szlak, który po pewnym czasie połączył się z zielonym. Na wysokości punktu Czarny Potok, nastąpiło rozejście tych ścieżek. Na dalszą wędrówkę na Rudawiec trzeba iść Zielonym szlakiem i na tym etapie pojawiło się największe wzniesienie i potem zejście 🙂 Była oczywiście możliwość zrobienia pętli na szlaku i dużym kołem dojść do Kowadła jednak tym razem pętla ~30km nas nie interesowała.
Dlatego, aby zaliczyć drugi szczyt wróciliśmy już znanym nam szlakiem aż do rozejścia na Bielawce, z którego prowadziła już droga zielona do Kowadła.
Na podsumowaniu tego dnia – gdzie pieczątki do Korony Gór Polski?
My swoje przybiliśmy na obu szczytach – są one w skrzyneczkach pod znakiem.
#25 Śnieżnik, Masyw Śnieżnika 12.06.2020
Tradycyjnie – początek poniżej. Wyjście żółtą ścieżką, którą szliśmy aż do Dzikiego Grzbietu, gdzie odbiliśmy na zielony szlak. Tym samym on doprowadził nas do samego szczytu, na którym pod znakiem podbiliśmy pieczątkę do książeczki Korony Gór Polski.
Po zdobyciu szlaku, przedłużyliśmy naszą wędrówkę zielonym traktem, aż do Schroniska Pod Śnieżnikiem. Tam „weekend” pokazał nam się w swojej pełnej krasie. Tłumy przy schronisku, tłumy w schronisku i kolejki po jedzenie i do ubikacji. Uroki takiego weekendu i słonecznej pogody.
Czym prędzej napoiliśmy spragnione gardła i pożywiliśmy ciało, odetchnęliśmy i ruszyliśmy już niebieską „drogą” dalej, z powrotem.
P.S. Przy okazji, w schronisku też wzięliśmy po pieczątce do KGP
PODSUMOWUJĄC PIERWSZĄ CZĘŚĆ…
To, że uciekliśmy z tego gwaru nie oznacza nie pasowało nam towarzystwo na tle schroniska. Nie obchodzi nas czy ktoś sączy złoty napój, czy cyka selfie…
To kwestia czy oznajmia się to wszystkim wokoło, że się to robi.
To teraz mały apel – natura jest naszym prysznicem dla duszy, dajmy bliźniemu zmyć ten negatywny brud. – i to niezależnie czy jest Boże Ciało czy nie 🙂