
Kolejny wyjazd w czasie luzowania obostrzeń podczas trwania pandemii. Nie należał on do łatwych, ponieważ po przejściu 1/3 trasy szlak na Lackową prowadził przy słupach granicznych i tu pojawiła się obawa spotkania straży granicznej. Nie mniej jednak przy zachowaniu każdych możliwych restrykcji szliśmy po zdobycie kolejnego ze szczytów Korony Gór Polski.
Zacznijmy od startu. Na Lackową można ruszyć z trzech punktów. Najbardziej uczęszczane to miejscowości: Ropki oraz Wysowa-Zdrój. Z racji, że lubimy szerzyć świeżość w poruszaniu się po szlakach i promować inne ścieżki tym razem ruszyliśmy z okolic miejscowości Mrokowce.
Początek wędrówki wiedzie kolorem zielonym, długość tego szlaku zanim przejdzie w kolor czerwony to 2 kilometry. I wzrost wysokości to 187 metrów. Wiedząc, że start był z poziomu 609 n n.p.m. a przewyższenie na Lackową to niecałe 400 metrów na ~7 kilometrach zatem trudność trasy – poziom NISKI.
O jak można było się pomylić… Kiedy za Dzielcem (wtedy rozpoczął się czerwony szlak), zamiast zdobywać kolejne przewyższenia to z pułapu 792 m n.p.m. zeszliśmy do 644 metrów. Poczuliśmy się jakbyśmy wrócili do punktu wyjścia.
To było okrutne 😁😁😁 Przecież wchodząc na Dzielec w myślach mieliśmy rekomendację dla Rodzin z dziećmi. Jednak matematyka jest nieubłagana, wiedzieliśmy, że kiedy pozostają ~2 kilometry do końca i 350 metrów w górę, to gdzieś się szykuje srogie podejście. 🙈🙈🙈
Tak też było, chwilę delikatnego podejścia, a potem wysoko nóżki o taaak i w górę. Przypomniało nam się, jak ktoś ze znajomych mówił, że przy Lackowej jest jedno podejście zwane „ścianą płaczu”. Nie ma lekko. Na szczęście po wejściu na górę (biorąc pod uwagę, informacje na forum KGP o kradzieżach pieczątek), pieczątka grzecznie czekała na nas w skrzynce.
Powrót był tą samą trasą, stąd przy zejściu owa ściana, też nam dała się we znaki, a reszta poszła jak z płatka.
A nam pozostało ciepło zaprosić do tej trasy i dać sobie wyzwanie na tym podejściu.
💪CHALLANGE ACCEPTED ?💪