
Coronne wyjście, i poszło… 10 maja ładna pogoda, pomyśleliśmy sobie, że jak już można wchodzić do lasu i w góry ( bo virus, mądry wie, że ludzie odpoczywają w tych miejscach, więc się ich nie zaczepia tam), to warto ruszyć na jakiś szczyt. I tak pomyślało pół Polski. Ważne, że udało się zaparkować. Miejsce podajemy poniżej.
Ruszyliśmy żółtym szlakiem w stronę szczytu Kościeliska i do rozstaju dróg przy Malinowskiej Skale. Ten szlak śmiało możemy polecić dla rodziców z dziećmi gdzie jeszcze jest wyprawa z wózkiem, gdyż jest to droga asfaltowa. Kończy się ona kiedy zaczyna się szlak zielony. Stąd dalsze pchanie wózka odpada.
A wracając do szlaku, czemu żółty ? Bo dłuższy 😄i spokojniejsze podejście wraz z miłymi widokami.
Prawdziwie zacne widoki zaczęły się pojawiać na zielonym szlaku, przy Małym Skrzycznem. Tam patrząc na wschód można było ujrzeć piękną panoramę, a wraz z nią Jezioro Żywieckie.
Kiedy dotarliśmy na Skrzyczne, naszym oczom ukazał się Las…
… nie jak w filmie „Nic śmiesznego” … las krzyży, ale las ludzkich głów. 😲😲😲
Z racji, że góry są dla nas ucieczką od miejskiego zgiełku, a tu rzut okiem … na bidę setka osób jak nic! Kolejka przy Schronisku po piwo i kiełbasy, ludzie na kocach, na leżaczkach i przy grillach 😲😲😲 Szok.
Nasze kolejne kroki sprowadziły się do zrobienia zdjęcia do Korony Gór Polski, pieczątki do książeczki w Schronisku, zjedzenia kanapki, wypicia łyka herbatki i poszli.
Niebieskim szlakiem prosto do auta, gdzie na spokojnie dokończyliśmy inne kanapki.
Polecamy szlak, nie polecamy tłumu 😛