
Wypady w góry najczęściej jako materiał do postów przynoszą podobne rzeczy. Punkt startowy, przebieg trasy i zdjęcia. Tak będzie i w tym przypadku, jednak będąc na Ślęży nie można pozostawić tego szlaku i szczytu tylko aspektom technicznym.
To też, dla zdobywców między innymi Korony Gór Polski mamy cześć pierwszą.
CZĘŚĆ I
Parking do startu na wędrówkę na szlak znajdziecie na Przełęczy pod Wieżycą, nie należy on do trudnych przejść. Ale też nie łatwych na tyle, żeby ze startu jechać z wózkiem :). Owszem z dziećmi powyżej lat 4-5 również można się wybrać. Po obserwacjach, śmiało możemy potwierdzić że wędrówki z czworonogami też są uprawiane – nie wiemy nic o kotach – bo ich na szlaku nie widzieliśmy 🙂
PIECZĄTKA KGP – Ta którą najłatwiej zdobyć jest ona w Schronisku PTTK na Ślęży
Zdjęcie do książeczki KGP – W tym przypadku nie ma określonego miejsca, może być pod Katedrą, pod Schroniskiem czy z wieży widokowej.
CZĘŚĆ II
– coś dla rozumu – kilka legend – wieści
ETYMOLOGIA NAZWY
Nazwa góry pochodzi prawdopodobnie od starosłowiańskiego wyrazu ślęg („wilgoć, mokrość, mokra pogoda, błoto”), który oznacza miejsca podmokłe i spowite często mgłą. Słowo ślęg ma związek z panującym tutaj swoistym klimatem. Odosobnienie masywu, przy znacznych różnicach wysokości względnej (ok. 500 m) spowodowało, że klimat charakteryzuje się stosunkowo dużą ilością opadów.
Od słowa ślęg miały wziąć swe nazwy: rzeka Ślęza (płynąca przez rozległe mokradła), góra Ślęża (wilgotność masywu), plemię Ślężanie oraz w dalszej przyszłości wzięła się stąd nazwa całej krainy, Śląsk.
[źródło:http://www.sleza.sobotka.net/index.php?go=21&fbclid=IwAR16eYrLzICr7ljiriiMZb3X47P8RoXW4X5FoPw737H1CDeG_uSqY0kwJpg]
LEGENDA O ŚLĘŻY
Nim Ślęża zasłoniła wejście do piekielnej bramy, każdej nocy czarty wychodziły przez nią z piekieł na ziemię, zachwycając się jej pięknem. Ziemia istotnie była cudnej urody, pełna bujnych lasów, zwierzyny i dostatku, czego biesy ludziom mocno zazdrościły. Nie mogły też zrozumieć, dlaczego ludzie są tak zadowoleni z życia, mimo że muszą codziennie rano wstawać do pracy i męczyć się aż do wieczora.
Czarty zakradały się do ludzkich siedzib wieczorami i wczesnym rankiem, widząc jak ludzie z uśmiechem wstają do pracy i z tym samym uśmiechem wieczorami przy posiłku opowiadają sobie wzajemnie, co ich spotkało minionego dnia. Szczęśliwi byli wszyscy, dorośli, starcy, dzieci. Każdy człowiek żył spokojnie i szczęśliwie, nie pragnął zła i radował się z dobrych uczynków. Taka postawa czartom bardzo się nie podobała, zaczęli więc zastanawiać się, jakby namówić ludzi do grzechu i występku.
Postępowanie ludzi mocno denerwowało króla piekieł – Lucyfera, który coraz bardziej niecierpliwił się postawą swoich sług, niezdolnych skusić ludzi do wejścia na drogę grzechu. Czarty wymyśliły więc, jaką mogłyby uprzykrzyć ludziom życie i przypodobać się swojemu władcy. Czarcie sługi postanowiły zasypać całą okolicę kamieniami, spustoszyć lasy i łąki, zamieniając piękne krajobrazy w skaliste i niedostępne góry. Wśród skał trudno było ludziom znaleźć bezpieczną drogę do domu, a ci, którzy by się zdecydowali na śmiałą wyprawę, najprawdopodobniej zginęliby wśród groźnych gór. Lucyfer zaaprobował pomysł swoich czartów i nakazał im wykonać robotę do Nocy Świętojańskiej.
Biesy sumiennie przykładały się do swojej pracy, wyciągając spod ziemi wielkie kamienie i głazy. Niektóre z głazów były takie duże, że wyglądały jak pagórki. W skałach czarty wykuwały urwiska, pieczary i jaskinie, wszystko po to, by jak najbardziej utrudnić życie ludziom na tak nieprzyjaznym terenie. Wizja cierpiących ludzi tak inspirowała demony, że pracowały bez ustanku dniami i nocami, tak że bez żadnych przeszkód udało się im wykonać swoje zadanie przed wyznaczoną przez Lucyfera datą – Nocy Świętojańskiej.
Zewsząd wyrastały ogromne skały, górskie pasma przecinały żyzne ziemie i zabierały miejsca rzekom. Tak właśnie powstały Sudety, wielkie góry ze swoim szczytem nazwanym później Śnieżką. Gór i skał czartom było wciąż mało i mało, więc dalej znosiły one wielkie kamienie i układały wysokie stosy na ziemi. Jednak z czasem zaczęły opadać z sił, a kamienie i skały stawały się coraz mniejsze, zaś zmęczone swoją nieustającą harówką czarty coraz częściej zamiast zgodnie pracować, wylegiwały się na skałach w promieniach słońca. Lucyfer nie był oczywiście zadowolony z takiego obrotu sprawy, mimo że ustawione do tej pory góry, z licznymi pieczarami, występami i przepaściami, z pewnością ludziom się nie podobały. Władca piekieł przeganiał demony ze skał i zmuszał je do dalszej pracy smagając wściekle ogniem po karkach tych najmniej robotnych. Zaślepiony gniewem i chęcią zemsty Lucyfer nie zauważył nawet, że do ogromnych gór zbliżył się hufiec anielski, przysłany z Nieba na pomoc ludziom, dręczonym przez sługi zła.
Niebiańskie hufce wystraszyły czarty, które porzuciły swoją dotychczasową pracę i rozpoczęły walkę z przybyszami z Niebios. Zmuszane przez Lucyfera ciskały skałami i kawałkami gór w aniołów, a walka z każdą chwilą stawała się coraz bardziej zacięta. Bitwa trwała dość długo, a podczas tego starcia doszło do nieoczekiwanego wydarzenia. Ani Lucyfer, ani jego czarcie sługi nie zauważyły, że rzucając w anioły kamieniami usypały ogromną górę ze skalnych ścian. Hufiec anielski nagle rozpłynął się na niebie, zmęczone czarty pomyślały więc, że udało się im tą walkę wygrać. Zadowolone z siebie chciały wrócił do swojego podziemnego królestwa, gdy okazało się, że zniknęła brama, która prowadziła do piekła. Mimo usilnych poszukiwań, biesy nie były w stanie odszukać piekielnej bramy i spostrzegły, że wejście do niej własnoręcznie zasypały kamieniami rzucanymi w stronę aniołów.
Droga do królestwa ciemności została więc zamknięta na zawsze, choć u podnóży Ślęży wciąż snują się biesy próbujące odnaleźć wejście do piekła. Od czasu do czasu rozwścieczone czarty zsyłają na Ślężę burze i pioruny, próbując w ten sposób rozłupać skalne ściany tak, by na powrót otworzyły się przed nimi wrota do piekieł. Demonom jednak nigdy nie uda się pokonać wielkiej góry, która do końca świata będzie strzegła wejścia do podziemi. [żródło: https://www.polskatradycja.pl/legendy/dolnoslaskie/legenda-o-slezy.html]
KULTOWA RZEŹBA KAMIENNA „NIEDŹWIEDŹ”
Istnieje wiele naukowych teorii dotyczących chronologii i pochodzenia „Niedźwiedzia”. Fritz Geschwendt uważał, że twórcami tego dzieła kamieniarskiego mogą być Celtowie. „Niedźwiedź” miał być wyobrażeniem celtyckiego bóstwa żeńskiego. Teorię o celtyckim pochodzeniu rzeźby rozwinęła w okresie powojennym Janina Rosen-Przeworska, przy czym według niej ślężańska rzeźba przedstawia dzika. Zarówno niedźwiedź jak i dzik uosabiały u Celtów boginie: Atrio i Arduinę. Istniała również, budząca wiele kontrowersji, koncepcja o germańskim pochodzeniu rzeźb, które mieliby stworzyć Silingowie (jedno z plemion wandalskich) w swoim ośrodku kultowym na Ślęży. Helena Cehak-Hołubowiczowa łączyła rzeźbę z ludnością kultury łużyckiej z końca epoki brązu i początku epoki żelaza. Sugerowała również związki „Niedźwiedzia” z kulturą starożytnej Grecją, której wpływy różnymi drogami miałyby docierać u schyłku epoki brązu i później m.in. na tereny Dolnego Śląska. Niedźwiedzica była w Grecji czczona jako atrybut bogini Artemidy. Bogusław Gediga dopatrywał się przejawów kultu solarnego w znakach ukośnego krzyża i lunarnego wespół z kultem płodności w postaci niedźwiedzicy. Za najbardziej prawdopodobną przyjmuje się koncepcję, według której rzeźba powstała u schyłku epoki brązu lub we wczesnej epoce żelaza a jej twórcami byli przedstawiciele ludności kultury łużyckiej. Znaki ukośnego krzyża nie mają formalnego związku z rzeźbą. Zostały na niej wyryte w okresie średniowiecza w celu wyznaczenia granic własności i później.
[źródłó: https://zabytek.pl/pl/obiekty/g-291648 ]
GALERIA Z WYPRAWY:

















