
Co robić w środku lutego ? – Jechać w góry – no przecież – co weekend jak tylko można☺! Wiadomo, minęło trochę czasu, przygotowania do ślubu ruszyły to i na chwilę trzeba było się od tego oderwać. Także 16 lutego dał nam wyjazd w Pieniny a koniec lutego z przełomem na marzec Biskupią Kopę, Kłodzką Górę oraz Chełmiec (ale to w kolejnym poście).
Zacznijmy od tego, że start nastąpił z miejscowości Jaworki. No ok, a gdzie parkować? – W sumie tam gdzie była flaga zaczęła się nasza wędrówka, jednak przyznamy szczerze, że nie ma większego problemu ze znalezieniem miejsca do parkowania w tej miejscowości.
Co w dalszej kolejności ? – Wąwóz Homole, a stamtąd wprost na Wysoką. W okresie zimowym, delikatnym tempem szliśmy ~2h, w okresie letnim, bez problemu można przejść ten szlak w 1h 40 min.


Jednak, zanim pójdziemy dalej, czym jest Wąwóz i czemu warto zatrzymać się tam dłużej?
Wąwóz zaczyna się zaraz przy szlaku i już przy samym wejściu do niego witają nas strzeliste skalne szczyty i od razu czuć jakbyśmy wchodzili do innego świata. Trochę jak z opowieści Hobbita 🙂 .
Wąwóz sam w sobie ma w przybliżeniu 800 metrów długości, ale no wiecie takiej długości mierzalnej – organoleptycznej – no, o oko nam chodzi :). I zaraz tu się rodzi pytanie, a to co jest dłuższy? A i owszem ! Jak literatura mówi i tablica na wejściu do Wąwozu, długość jego rozciąga się na ponad 600 km (nie, nie metrów).
Wąwóz ciągnie się od pograniczna słowacko-morawskiego po rumuńskie Maramosze. Te wystające szczyty na wejściu opisywane na początku to Pas Skalicowy, który jest wielką osobliwością geologiczną Karpat Zachodnich i części Wschodnich. Żeby łatwiej zobrazować jak daleko sięga całe pasmo weźcie w mapach dwie pinezki. Jaworki – Wiedeń (nie, nie Wieliczka:P). Stąd uważamy, że przez ten cały mikroklimat jest to miejsce godne przyjechania i spędzenia każdej chwili.
Rach ciach, jedna atrakcja na samym starcie omówiona (Wąwóz Homole), była jeszcze jedna którą część z Was zna z profilu na facebook’u – A jest nią słynny Alko-Yanosik 😝.

Wspomniany Pan, jak tego doświadczyliśmy pojawił się chwilę po przejściu przez Wąwóz, za jedną z kładek. Prócz tego, że pod drzewem stał oparty już lekko zmęczony „Żubr” to jegomość zatrzymał nas i opowiedział nam legendę o Pieninach i okolicach.
Przyznaliśmy, że w pewnym momencie już byliśmy podirytowani sytuacją, że stoimy (również dwójka innych wędrowców) a nie idziemy dalej na szczyt, jednak jak później uznaliśmy, to właśnie takie elementy w naszym życiu barwią naszą kliszę. A owy Pan, na koniec opowieści poprosił o dofinansowanie jego twórczości plenerowej co z przyjemnością wykonaliśmy.
Z postu na FB, widzieliśmy, że Yanosik ukazał się również w wieczornym plenerze w mieścinie, sądzimy że w Jaworkach, sądzimy również ze zdjęcia że nasza opłata została zainwestowana na wyższy procent, jak ten co leżał pod drzewem 😲.

To jeszcze trochę przysłowiowego „mięsa”, jak wiadomo ruszyliśmy z Jaworek przez Wąwóz, wszakże skąd taka długa trasa. Wysoką można było zdobyć po 2 godzinach i zaraz wrócić. Tak to prawda, ale założenie tego dnia było z goła inne, chcieliśmy jeszcze zaliczyć szczyt z Beskidu Sądeckiego – Radziejowa. Esh… Jednak długość tej trasy, ilość śniegu, zbliżający się zmrok przekonał nas tym razem, że trzeba liczyć siły na zamiary.
I tak właśnie na rozdrożu na Litawcowej (rozbieg czerwonego i niebieskiego szlaku), póki jeszcze widno, podjęliśmy decyzję o powrocie do miejsca startu. Dodamy jednak, że gdybyśmy tamtędy ruszyli, trasa zyskałaby dodatkowo około 6 km. Dla chętnych na przyszłość, czy wiosną czy zimą trasę bardzo polecamy!







One Comment
[…] Korony Gór Polski. Miejsce startu podajemy poniżej. Jak już opisywaliśmy w poście o zdobywaniu Wysokiej w Pieninach, miejscowość Jaworki to idealna baza wypadowa na zdobycie obu szczytów. To samo tyczy […]